poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rodział 2

Minął miesiąc, a Mia nadal jest załamana.  W dzień udaje silną, ale gdy tylko położę do łóżka, słyszę dźwięk płaczu dobiegający z sąsiedniego pokoju. Nie wiem już jak do niej dotrzeć.

Byłem na konkursach w Polsce, oba były dla mnie bardzo udane. Raz pierwsze, raz drugie miejsce. Udało mi się wrócić, cieszę się. Jednak jest coś co zaprząta mi głowę. Mała Mia. Spotkałem Stocha i gdyby nie Stefan, to kto wie co by się stało. Pamiętam, że jak odchodziłem to widziałem jego chytry uśmieszek. On na pewno doskonale wiedział o co mi chodziło. Teraz jestem już w domu w Austrii. Jutro jest bal skoczków, wszyscy idą z żonami, dziewczynami a ja sam..

Jestem już w domu. Ciągle dręczą mnie myśli. Najchętniej znowu bym próbowała zniknąć ale mój brat by tego nie przeżył. Nie wiem czemu, ale wstaję z łóżka, ubieram pierwsze lepsze ciuchy i wychodzę. Gdzie? Nie wiem, tam gdzie mnie nogi poniosą. Idę przez siebie i nagle coś przychodzi mi do głowy. Dzwonię do Thomasa i mówię -Thomas daj mi adres Gregora! odpowiada -Mia, co jest o co chodzi? -Czy zawsze musi o coś chodzić? Po prostu chcę mu podziękować. -Dobrze już Ci wysyłam.
 Dostaję sms, odczytuję go i zdaję sobie sprawę, że nogi poniosły mnie pod dom Gregora, jakby moja podświadomość wiedziała już dokładnie co się ma stać. I wszystko zaplanowała za mnie.
Podchodzę pod drzwi i nie wiem co zrobić...dobra raz kozie śmierć mówię sobie w myślach i pukam do drzwi. Po chwili otwiera mi je szatyn, o pięknych piwnych oczach. W nich można się zakochać...
-Cze..cześć Gregor, nie wiem czy mnie pamiętasz, ale to mnie uratowałeś. Jestem Mia siostra Thomasa. Chciałam porozmawiać, masz może chwilę?
-Zaraz, spokojnie maleńka. Zwolnij. -co za arogancki dupek pomyślałam
-Dobra nie to nie....  I poszłam. Usiadłam na ławce w pobliskim parku i zaczęłam płakać

Słysze pukanie do drzwi, idę je otworzyć i widzę Mię, patrzę tak chwilę na nią i zdaję sobie sprawę z tego jaka ona jest piękna. Nagle słyszę słowotok padający z jej ust. Odzywam się i dopiero po chwili zdaję sobie sprawę z tego jaki arogancki byłem w stosunku do niej. Odpowiedziała coś i poszła. Nie wiem co ale coś kazało mi za nią pobiec. Gdy zobaczyłem ją na pobliskiej ławce, nie mogłem się powstrzymać, usiadłem obok niej, zagarnąłem ją w swoje ramiona, a ona spojrzała mi prosto w oczy, przybliżyła się do moich ust i złożyła na nich krótki pocałunek. Oderwała się ode mnie i szepnęła w prosto w moje usta -ulecz mnie Gregor, proszę W odpowiedzi złożyłem na jej ustach kolejny pocałunek i szepnąłem na ucho  -Jutro, ja i Ty, bal skoczków. Nie masz odwrotu.

I sama nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale wreszcie się otrząsnęłam. Dzięki Gregorowi, tej nocy w ogóle nie płakałam, a w tej chwili stoję przed lustrem i wybieram sukienkę na wieczór.

W nocy, pierwszy raz od miesiąca Mia nie płakała. Od rana ma świetny humor, zrobiła mi śniadanie i zadbała o siebie. Powiedziała mi tylko w trakcie obiadu, że dziś wieczorem wychodzi. Jestem cholernie ciekawy i przekonuję się o tym w momencie gdy Mia woła z góry Thomas otwórz. Otwieram drzwi i widzę Gregora. Słyszymy stukot obcasów uderzających o schody, obracamy się w tamtą stronę.. i ja widzę Mię, piękną, zadbaną, szczęśliwą. Taką jak kiedyś i wmurowuje mnie w podłogę kiedy słyszę słowa wypowiadane przez nią - Cześć kochanie.

środa, 25 listopada 2015

Rozdział 1.

Siedzę na ławce, patrze przed siebie i jedyne co widzę to zwykła, szara, smutna rzeczywistość.
 Ktoś przysłania mi oczy rękoma, dzieję się coś dziwnego.
 Zmienia się moje życie, widzę wszystko w jasnych kolorach.
Widzę przyszłość.
Siebie jako matkę dwojga dzieci i jeszcze kogoś. Kogoś kto jest sprawcą tego wszystkiego.
W chwili kiedy mam już dowiedzieć się kto to mimowolnie otwieram oczy.
I już teraz wiem, że to był tylko sen. Otworzyłam oczy i zamknęłam.
Poraziło mnie ostre światło lamp, a więc nie udało się. Jestem w szpitalu.
 Żyje.
Miałam piękny sen. Byłam szczęśliwa.
Chcę wstać, chcę wyjść.
Odpinam się od kabelków i zaczynam szlochać.
Czuję się źle. Czuję jakby ktoś zabrał ze mnie pewną cząstkę mnie.
Nagle do sali ktoś wbiega. Przytula mnie i uspokaja.
Szepczę -Thomas.
Csiii..Mia spokojnie, jestem tu. Poradzimy sobie.


Wstaję rano  działam jak maszyna schodzę do kuchni jem śniadanie. Idę pod prysznic ubieram się i wychodzę. Gdzie? Do szpitala. Tak jak co dzień od tygodnia. Powoli tracę nadzieję na to że ona się obudzi. Wchodzę do budynku, witam się uprzejmie z pielęgniarkami i kieruję do sali 220.
Słyszę szloch. Czyżby? Nie to nie możliwe. Wchodzę do sali i doznaję szoku. Widzę moją siostrę walczącą z kabelkami i płaczącą. Podbiegam do niej i uspokajam ją. 
Odzyskałem ją, moją małą Mię.
Jedyną osobę, którą kocham. 
Kiedy miałem 10 lat straciłem rodziców, Mia była malutka. Gdyby nie ciotka kto wie co by się teraz działo z nami. Dwa lata temu straciłem dziewczynę Cristinę i córeczkę Lili.
Rzuciłem skoki, wpadłem w depresję. Wtedy to właśnie Mia mi pomogła. 
Dlatego nie zostawię jej właśnie teraz kiedy to ona potrzebuje mnie.

Siedzę w samolocie, lecę do Polski. Kiedy znalazłem ją u Thomasa w domu nieprzytomną i zakrwawioną wiedziałem, że stało się coś poważnego. Znałem ją tylko i wyłącznie z opowieści Thomasa i zawsze w nich była osobą szczęśliwą. Wczoraj Thomas powiedział mi wszystko całą prawdę. Lecę na konkurs, ale nie ręczę za siebie. Wystarczy, że tylko go zobaczę Stocha to obiję mu tą jego "śliczną mordkę". Doskonale wiem, że po każdych zawodach Pucharu Świata zabawia się z różnymi kobietami i zdradza żonę. Ale dlaczego ona, siostra mojego najlepszego przyjaciela?... .
Właściwie nie wiem dlaczego tak się denerwuję. Nawet jej nie znam, ale kiedy ją tam zobaczyłem taką bezbronną coś mnie w niej ujęło. Najgorsze jest to że sam nie wiem, co to było. Czy zwyczajne współczucie czy może zakochałem się.
Nie, na pewno się nie zakochałem. Ja nie jestem zdolny do uczuć.

                                                                        
Jest i pierwszy.
Nie jestem zadowolona.
Zapraszam do komentowania.
Bo każdy komentarz i każda opinia mnie motywuje.  
Co sądzicie o Gregorze? Pasuje mu taka osobowość czy jest zbyt hmm..taki no nie Gregorowaty?
 

niedziela, 22 listopada 2015

Prolog

Kochany Thomasie,
trzymasz ten list w dłoniach, bo pewnie jestem już w innym świecie.
Zastanawiasz się czemu to zrobiłam?
Zacznę od początku.
Pamiętasz jak na drugim roku studiów wyjechałam do Polski na wymianę? To właśnie tam się wszystko zaczęło. Namówiłam Sylvię na imprezę, tańczyłyśmy, piłyśmy, dobrze się bawiłyśmy i wiesz co? Poznałam kogoś, zakochałam się w nim. Pierwsze spotkanie, drugie, trzecie, czwarte, piąte i kolejne. Doskonale wiedziałam kim jest, wiedziałam że ma żonę, ale łudziłam się, że ją zostawi dla mnie. Jest skoczkiem tak jak Ty kiedyś, zawsze mówiłeś że on kiedyś będzie najlepszy.
Przespałam się z nim, pokochałam go, najgorsze jest to że byłam w ciąży z nim, ale dla niego byłam tylko zabawką, nic to dla niego nie znaczyło. A kiedy mu powiedziałam o ciąży wyśmiał mnie. Śmiał się, że ja głupia naiwna myślałam że zostawi żonę, że stworzymy rodzinkę. Mówił jeszcze, że założył się z kumplami, że mnie zaliczy i, że to był tylko fajny seks. 
Zabolało.
Usunęłam  ciążę, wpadłam w depresję i wróciłam do Austrii, ale to nic nie dało.
Przepraszam. Kocham Cię na zawszę. 
Twoja mała Mia.

Siedzę nad tym listem i nie mogę uwierzyć. Pieprzony Stoch! Skrzywdził moją siostrzyczkę, zabiję go! Cholernie się cieszę, że Gregor ją uratował. Kto wie, może gdyby nie to, że przyszedł mi się wyżalić to jej by nie było. Straciłbym ją, moją małą siostrzyczkę.

Bohaterowie

 Gregor Schlierenzauer (25lat)
 Mia Morgenstern (22lata)
 Sylvia Szyszkowska (22lata)
Thomas Morgenstern (28lat)
Kamil Stoch (26lat)

Link do Bloga znajduje się w spisie  http://skijumpinglover.blogspot.com